W końcu, mój pierwszy wpis !
Zawsze chciałem mieć bloga, taki swój dziennik, którym mógłbym podzielić się z innymi, stworzyć coś swojego, coś dzięki czemu będę mógł swobodnie wyrażać siebie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
To było bardzo trudne, niby wystarczy wpisać w google blog i go założyć. No właśnie, że tak nie jest, przynajmniej w moim przypadku. A było to tak:
Gdy miałem jakieś 10 lat, przebywałem w większości z dziewczynami, dlaczego ? Miałem bardzo dobry kontakt z moją kuzynką i siłą rzeczy przebywałem z jej koleżankami. Wtedy to mimowolnie interesowałem się podobnymi tematami co i one. Jednym z tych tematów były właśnie kiczowate blogi małych dziewczynek, o lalkach, o nieodwzajemnionych miłościach, które miały już nigdy się nie powtórzyć (mimo, iż autorka miała może 11 lat), czy nawet o codziennych problemach 13-latków.
To był pierwszy raz kiedy zapragnąłem mieć bloga, tylko że jakoś to uleciało, bo jak już się zdecydowałem się na stworzenie własnego, przestało to być „na fali” i puściłem to w niepamięć.
Kolejnym razem chęć na bloga wróciła dopiero 6 lat później, gdy byłem w Liceum i przeżywałem dosyć ciężkie chwile w swoim życiu. A będąc samotny nie miałem za bardzo z kim się tym podzielić. Chciałem iść do psycholog, który mógłby mnie wysłuchać i jakoś pomóc. Oczywiście do psychologa nie poszedłem, no bo jak to przecież nie jestem „wariatem”. Tym razem nie założyłem bloga, bo łatwiej było uciec w świat książek i seriali niż zmierzyć się z tym wszystkim.
Mając już 18 lat, słyszałem od wielu osób, że ciekawie opowiadam i powinienem coś robić w tym kierunku. Znów zacząłem myśleć może nie tyle o blogu, (bo wtedy kojarzyło mi się to tylko z tymi małymi dziewczynkami, które miały więcej odwagi niż ja by móc wyrazić siebie) a o tym, by zacząć prowadzić jakiś dziennik w którym mógłbym co ciekawsze historie ze swojego życia spisać. Szczerze mówiąc, da się w moim domu znaleźć kilka luźnych kartek właśnie z tymi zapiskami, ale jednak nie pociągnąłem tego dalej.
Kilka miesięcy później, jeden z moich przyjaciół – człowiek po 30-tce żonaty, założył swojego bloga o podróżach. Był to początek roku 2015 i od tamtej chwili, myśl o blogu męczyła mnie średnio raz na tydzień. Myślałem o tym, jak to będzie wyglądać? Czy warto? Czy ktoś będzie mnie czytał? Czy dam radę ?
Dzisiaj, gdy obudziłem się na ławce przystanku autobusowego „Ratusz Arsenał”, cały zmarznięty, brudny, bez swojego ulubionego zegar i ze zgubionymi ostatnimi 3 godzinami, odpowiedziałem sobie na te wszystkie pytania. Jak o będzie ? – normalnie, tak jak wszyscy siadają i piszą TY też dasz radę. Czy warto? – zawsze warto, nawet jak się nikomu nie będzie podobało to nikt mi nie powie że nie spróbowałem. Czy ktoś będzie mnie czytał ? – Tego nie wiem, ale nie dowiem się tego póki nie spróbuję. Czy dam radę ? – Dam.
W ten oto sposób 17 godzin od tego wydarzenia, po wielu godzinach kreowania strony, nareszcie kończę SWÓJ pierwszy wpis.
Pozdrawiam
P.